W ostatnim czasie znajdujemy coraz więcej usterek w naszym mieszkaniu. A to cieknący kran, a to zepsuta klamka, tam odchodzi tapeta, tutaj pojawiła się nowa rysa… jednym słowem ciągle coś. Zwłaszcza mając małe dzieci nieustannie coś wymaga naprawy. Tak to już jest w życiu. Zresztą mieszkanie też nie jest już nowe i naturalną sprawą jest, że w miarę z biegiem czasu i ciągłym zużywaniem, chcąc nie chcąc coś będzie wymagało uwagi. Nic nie jest wieczne. Mimo tych drobnych uszczerbków (a rzekłabym, że z nimi jeszcze bardziej) uwielbiam nasze cztery kąty i póki jest dla nas wystarczające nie mam zamiaru go zmieniać. Na szczęście Darek jest złotą rączką i potrafi wszystko sam przywrócić do porządku. Przynajmniej tak mu się wydaję i gdy coś nie idzie po jego myśli musimy nasłuchać się wielu krzyków.
Zastanawiam się co by było gdyby nagle coś się stało i mielibyśmy stracić nasz dobytek. Tutaj znajduje się cały nasz świat i tu jesteśmy bezpieczni. Każdy ma swój pokój, w którym spokojnie może odpocząć i czasem odciąć się od pozostałych. Nasze m4 jest swoistą oazą, którą niewątpliwie musimy chronić. Dlatego też mamy wykupioną polisę na mieszkanie. Odnawiamy ją od kilku lat. Niestety nigdy nie wiemy co się może zdarzyć, zwłaszcza gdy na świecie tyle przestępczości, a o katastrofach naturalnych już nie trzeba wspominać. Ostatnie nawałnice doprowadziły do wielu zniszczeń. Mam nadzieję tylko, że każdy mógł sobie poradzić tak jak i my byśmy dali radę. Tanie ubezpieczenie mieszkania nie zawsze obejmuje wszystkie szkody i przed zawarciem umowy lepiej dokładnie przeczytać warunki ubezpieczenia. W tej kwestii jesteśmy z mężem zgodni i nie wahaliśmy się wykupując polisę. Są rzeczy ważne i ważniejsze i ta na pewno zalicza się do tego grona.
Pozdrawiam Marysia 🙂